sobota, 28 stycznia 2012

WYCIĄGNIJ POMOCNĄ DŁOŃ, KIEDYŚ SAM MOŻESZ JEJ POTRZEBOWAĆ...- Pomóż cięko poszkodowanej Julce "Zbudzić się ze snu".

Ponad dwa miesiące temu Julkę Kowalczyk z Trzetrzewina koło Nowego Sącza na przejściu dla pieszych potrącił samochód. Dziewczynka jest teraz w stanie wegetatywnym - jest przytomna, ale nie ma świadomości. Rodzice wierzą jednak, że ich córka obudzi się do końca. W maju ma iść do Pierwszej Komunii Świętej.


To był ranek, 2 listopada ub. roku. 9-letnia Julka szła do szkoły z koleżankami. Dziewczynka weszła na przejście dla pieszych, przeszła kilka kroków. Potem rozległ się pisk opon i głuche uderzenie. 

- Karetka zabrała córkę do szpitala w krytycznym stanie - wspomina Maria Kowalczyk, mama Julki.


Diagnoza brzmiała jak wyrok: ciężki uraz czaszkowo-mózgowy, obrzęk mózgu i pnia, krwotok podpajęczynówkowy. 

Mimo że nie dawano jej wielkich szans, Julka po pięciu dniach zaczęła samodzielnie oddychać. Po dwóch tygodniach została przeniesiona z oddziału intensywnej terapii na neurochirurgię. Wybudziła się już ze śpiączki, ale dalej była nieświadoma tego, co się dzieje wokół. Lekarze stan ten nazywają wegetatywnym. - Po kilku tygodniach lekarz stwierdził, że dobrze by było zabrać ją do domu. Baliśmy się, nie wiedzieliśmy, czy sobie poradzimy - wspomina pani Maria - Okazało się jednak, że Julka jest w domu dużo spokojniejsza. 

Julka nie wróciła już do szpitala. W domu, wokół znajomych dźwięków i zapachów, czuje się dobrze. Nigdy nie jest sama - zawsze ktoś przy niej czuwa. Kuzynki przychodzą jej poczytać, koleżanki opowiadają, co w szkole. - I choć dalej jest nieświadoma, to widzę, że po swojemu reaguje. Otwiera na kilka sekund oczy albo ma przyspieszony oddech - opisuje mama. 

Młodsze rodzeństwo mówi na dziewczynkę: "Julcia, śpiąca królewna". Wierzą, że siostra się obudzi. Podobnie rodzice. Nadzieję pokładają w znanym specjaliście. - Prof. Jan Talar przebadał niedawno córkę i powiedział, że do wiosny się obudzi. Stwierdził to tak pewnie, że naprawdę mu wierzymy - mówi ze łzami w oczach mama dziewczynki. 

Leczenie jednak kosztuje, tymczasem Kowalczykowie utrzymują się z jednej pensji, a oprócz Julki wychowują jeszcze trójkę dzieci: Zosię, Franciszka i Gabrysię. 

- Wspiera nas rodzina. Koszty leczenia przekraczają jednak nasze możliwości - dodaje pani Maria. Rehabilitacja u prof. Talara kosztuje kilka tysięcy złotych. Do tego dochodzą koszty normalnej rehabilitacji ruchowej (by dziewczynce nie zanikły mięśnie i nie utrwaliły się przykurcze w stawach) oraz specjalnych odżywek. - Będziemy walczyć o zdrowie naszej córki do końca. Dlatego bardzo prosimy o pomoc - apelują rodzice. 


Możesz pomóc w leczeniu Julki

Julką Kowalczyk zajmuje się sądeckie Stowarzyszenie Sursum Corda. Aby jej pomóc, można przekazać stowarzyszeniu 1% podatku (KRS: 0000020382, z dopiskiem: "Julia Kowalczyk"). Szczegóły na www.sc.org.pl


Po wypadku.

Przed wypadkiem.


 Liczymy na Twoją pomoc.!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz